top of page

Rodzicielstwo to nie wyścig ani pokaz siły. To sztuka bycia przewodnikiem

  • rzeszowpsycholog
  • 8 sie
  • 3 minut(y) czytania

Wielu rodziców zadaje sobie pytanie: jak wychowywać dzieci, by wyrosły na samodzielnych, odpowiedzialnych i szczęśliwych ludzi? Odpowiedź nie leży ani w autorytarnym rygorze, ani w zupełnym braku granic.

Klucz tkwi w znalezieniu złotego środka — w byciu przewodnikiem takim, któremu się ufa, który stawia granice, ale również zaprasza do współpracy.


Kim jest rodzic-przewodnik?


To nie ten, kto ciągnie dziecko za sobą siłą. To nie ten, kto idzie za nim i spełnia każdą zachciankę. To ten, kto:

  • Idzie obok dziecka.

  • Zna trasę, ale pozwala na własne kroki.

  • Czasem poda rękę, innym razem pozwoli upaść i wyciągnąć wnioski.

  • Daje wskazówki, nie wyręcza.

  • Widzi dalej, ale nie zasłania dziecku oczu.

  • Ufa, że dziecko nauczy się kierunku, mając bezpieczne towarzystwo.

To podejście opiera się na równowadze: między kontrolą a zaufaniem, między wolnością a granicami, między wspieraniem a wymaganiem.


Wciąż pokutuje przekonanie, że dzieci najlepiej uczą się poprzez ból, strach i bezwzględne posłuszeństwo. W podejściu autorytarnym to rodzic ma pełnię kontroli, rozwiązuje problemy za dziecko i narzuca swoją wolę.


Dlaczego autorytaryzm nie działa?


Choć wielu wciąż wierzy, że "dziecko uczy się przez lęk i zawstydzanie", to podejście autorytarne niesie za sobą poważne konsekwencje:

  • Konflikty uczą walki, nie współpracy.

  • Rodzic "wygrywa", dziecko "przegrywa".

  • Dziecko nie czuje się sprawcze.

  • Zamiast zrozumienia pojawia się lęk, bunt lub bierne posłuszeństwo.



Wychowanie przez strach i wstyd zostawia ślad dłużej niż nam się wydaje.


Na zewnątrz wszystko gra — dziecko się słucha. Ale wewnątrz rosną frustracja, złość, niska samoocena i potrzeba odwetu. To podejście może „działać” na krótką metę – dziecko robi to, czego się od niego wymaga. Ale jaką cenę płaci za to jego psychika? Relacja z rodzicem? Samoocena?



ree

A co z rodzicielstwem bez granic?


Z drugiej strony mamy podejście przyzwalające: zero kar, zero zasad, sama empatia i nadzieja, że dziecko samo wybierze dobrze. Czy to jest rzeczywiście dobre podejście?


Niestety, to też nie działa:


  • Kontrola trafia w ręce dziecka.

  • Rodzic tłumaczy i prosi, ale brakuje zmiany w zachowaniu dziecka,

  • Dziecko nie testuje granic bo ich po prostu nie zna... nie uczy się czym jest tolerancja niepewności w związku, nie rozumie, że czyjeś nie - nie jest atakiem i zagrożeniem tylko potrzebą... przez co nie uczą się, że ich potrzeby są tak samo ważne jak innych i pomimo tego, że nie dostaną czego chcą są nadal kochane, ważne, usłyszane..


W rezultacie:

  • Rodzice są zmęczeni i sfrustrowani

  • Dzieci czują się zagubione, mimo pozornej wolności

  • dzieci uczą się, że Że zasady dotyczą innych, nie jego, nie musi być samodzielne, bo ktoś zrobi to za nie, a komunikaty innych nie mają konsekwencji.


Okazuje się, że Brak granic nie jest równoznaczny z wolnością.



ree

Droga środkowa: Rodzicielstwo demokratyczne


Podejście demokratyczne wydaje się być czymś co działa..


Rodzic nie jest ani dowódcą, ani sługą. Jest przewodnikiem, który:

  • Opiera relację na szacunku i odpowiedzialności.

  • Daje dziecku wolność adekwatną do jego gotowości.

  • Motywuje, nie zmusza.

  • Uczy rozwiązywać problemy, zamiast je rozwiązywać za dziecko.

  • Zakłada, że rodzic i dziecko mogą wygrać razem.


Takie dzieci uczą się:


  • Samodzielności

  • Szacunku dla zasad

  • Współpracy

  • Samokontroli

  • Odpowiedzialności za decyzje


I jak reagują?


  • Zdrowo testują granice

  • Częściej współpracują

  • Poważnie traktują komunikaty

  • Same szukają rozwiązań


Zamiast podsumowania — pytania:


  • Czy chcę, by moje dziecko się mnie bało, czy mi ufało?

  • Czy jestem gotowy zaufać, że moje dziecko potrafi?

  • Czy daję mu tyle kontroli, ile jest w stanie unieść?


Rodzicielstwo to nie kontrolowanie każdego kroku dziecka. To towarzyszenie z mądrością. Zdaję sobie sprawę z perspektywy rodzica, że to nie jest proste zadanie - to praca na całe życie...


Checklista refleksji rodzica:


  • Czy moje dziecko wie, że ma prawo do błędów?

  • Czy ustalone zasady są jasne i spójne?

  • Czy potrafię odpuścić kontrolę, nie tracąc kontaktu?

  • Czy słucham mojego dziecka – naprawdę, a nie tylko „dla zasady”?

  • Czy bardziej zależy mi na posłuszeństwie… czy na relacji?


Kamila Stefanik

 
 
 
bottom of page